Nie,
kochana.
Nie masz przed nią gdzie uciec.
Ona dopadnie Cię zawsze
wtedy, kiedy jest najmniej potrzebna.
Jest wredna, dokuczliwa i
naprawdę nikt jej nie lubi.
Nie, nie teściowa.
MIGRENA....
Jak łapnie w swoje
cholerne pazury to już nie puszcza, przez przynajmniej jeden cały
dzień.
JEDEN.CAŁY.
Albo czasem nawet i dwa.
DWA!!!
W skali roku daje to od 12
dni wzwyż jęczenia, trzymania się oburącz za łeb, żarcia
kilogramami tabletek przeciwbólowych i reagowanie na światło jak
rasowy wampir.
W moim przypadku w ciągu
całego miesiąca, mam nawet kilka takich dni wyrwanych z życiorysu.
Nie jest to fajny stan.
Każdy kto chociaż raz w
życiu miał wątpliwą przyjemność doświadczyć cholerstwa, wie,
że podczas migreny zamieniamy się w obolałe zombie, z jedną
wielką martwicą zamiast mózgu.
Kiedyś paskudztwo trafiło
mnie podczas zakupów w sklepie.
Najpierw wyszłam bez
portfela.
Wróciłam, oddali, ale za
to wyszłam bez torebki.
Wróciłam ponownie, też
oddali, podziękowałam i wyszłam bez zakupów.
Jedynie ingerencja
uczciwego pana sprzedawcy sprawiła, że dotarłam do domu w jednym
kawałku, bo litościwie spakował mi wszystko do jednej siatki....
I jak żyć tu do cholery.....
Kiedy już dowleczemy się
z pracy do domu ( w całym świecie nie ma pracodawcy – zwłaszcza
chłopa, który zwolni nas do domu, bo nas główka zabolała)
najlepiej jest grzecznie
zakomunikować o obecnym stanie rodzinę, tak gwoli
formalności, żeby się towarzystwo trzymało z dala i nie zawracało
czterech liter.
Więc....
Ściszyło ten
pieprzony telewizor!!
Przestało się
porozumiewać wrzaskiem!!!!!
I zabrało stąd tego
durnego kundla, bo go zaraz przerobię na dywanik pod nogi!!!!
Dla
mężczyzn słowo migrena, to pojęcie abstrakcyjne, podobnie jak hmm...
może Święty Mikołaj? Wierzą, że istnieje, ale sami nie
doświadczyli.
Nie, kurde... Właśnie że
nie wierzą.....dla nich kobieta z migreną to kobieta strzelająca
focha, marudząca o wszystko baba, a co najgorsze z tete a tete
dzisiaj nici.
I to jest dla nich kurde
problem!!!!
Mnie osobiście wkurza
jeszcze ten pogardliwy, lekceważący ton.
Głowa cię boli, to ci
dupa rośnie !!!!
hahahahaha...
A żeby cię raz tak
zabolało ty gnomie...
Nie wiem jak wy, ale ja
nie spotkałam się jeszcze z czymś takim ze strony kobiety.
Jakoś
tak bardziej solidarne w bólu jesteśmy, nawet gdy koleżanka to
hetera pierwszej klasy i w skrytości ducha życzymy jej wszystkiego
smrodliwego i obślizłego - ale bólu głowy, co to to nie.
Tego się drugiej
kobiecie nie robi.
Boli głowa? Migrena?
Bidulo....
I nie zdarzyło się jeszcze żeby kobieta kobiecie
poskąpiła tabletki, proszku, albo chociaż nie przyniosła mokrej
ścierki na łeb.
Koleżanki moje z pracy,
anielice cudowne, przesuwały mnie wtedy na cichą i spokojną pracę
gdzieś na zapleczu, żeby mnie ludzkie oko nie widziało, ucho nie
słyszało i tak jakoś zwykle trwałam do końca szychty jęcząc i
mamrocząc pod nosem.
Właściwie to nie
wiadomo co powoduje tak naprawdę migrenę. Jedne źródła podają,
że jest to efekt nieodpowiedniej diety – że nie wolno pić wina,
jeść serów, ryb, alkoholi itp.; drugie zaś, że migrena powstaje
w wyniku stresu, a trzecie, że jest to po prostu wada genetyczna i
psińco na to możemy.
Migrena oczna....
Przyczyn
migreny jest jak widać drogie panie kilka, tak jak kilka jest jej
rodzajów, więc i sposobów na przepędzenie zarazy będzie kilka.
Nie każda będzie w danym czasie dobra.
Zdarzało się już i tak,
że w jednym miesiącu pomagała cytryna, w drugim zaś wyłącznie
tabletka.
A propo
tabletek, pamiętajcie drogie panie, nic na własną łapkę!
Do
lekarza,albo farmaceuty bla bla etc., etc...
A
teraz przechodzimy do metod
Pierwszym
sposobem jaki zawsze stosuję, jest sposób na witaminę C. Jest to
metoda jaką poleciła mi pani Danusia.
Pamiętam że miałam
gdzieś jechać, świeża miałam być i kwitnąca, a tu taki balast
we łbie, że świat się kończył i w ogóle kapa mantel.
Pani Danusia dała mnie do
picia pół szklanki wody z sokiem całej cytryny, dodatkowo kazała
połknąć kilka tabletek witaminy C.
Fachowo powinno być tak,
że soczek z cytrynki serwuje się wraz z mocną, czarną kawą, ale
jest to świństwo tak wielkiej klasy, że zaprotestowałam całą
mocą, a tam moc ...... zresztą, nie ważne...
Jak już tak, to polecam
colę, jakoś lepiej mi wchodzi i też ma kofeinę.
Końska dawka witaminy C
powoduje rozszerzenie naczyń krwionośnych.
Połączenie witaminy C i
kofeiny ma działanie takie, że powinno postawić na równe nogi
słonia i to tak, że obiegnie pędem cały remontowany Stadion Górnika, czy jak on się tam zwie....
Drugim
sposobem na globusa ( NO, KTO ZGADNIE Z JAKIEJ TO POWIEŚCI? MOŻE POMYŚLĘ O NAGRODZIE :) są ziółka.
Kora dębowa, kozłek
lekarski , takie tam...
Osobiście nie stosuję.
Ja i zioła jakoś nigdy
za sobą specjalnie nie przepadaliśmy, a podczas migreny, gdy nos
mam jak pies myśliwski, ziółka śmierdzą mi ze zdwojoną siłą,
lać sobie tego na siłę przecież nie będę...
Na koleżankę działają;
pije sobie spokojnie, a globus turla się jakby spokojniej....
Metodą
której nie polecam, jest „ kropnięcie sobie jednego” .
Doradcy, ( niech ich drzwi
cisną) zapewniali, że kieliszek żubrówki uczyni wręcz drugi Cud
Nad Wisłą, ból przymuli, mdłości zniweluje i umysł rozjaśni.
Tiaa...
Przez kolejne pół
godziny zastanawiałam się na czym stoi świat.
Ból z małej
gryzącej myszki zamienił się w bez mała lwa, a z rozjaśnienia to
wzorem Maksia ciemność już tylko widziałam ciemność.
Świat mi
się zamknął i kropnęłam się spać na długie godziny.
Nie bierzmy dziewczyny
wódki jak głowa boli.

Drugim
kretyńskim pomysłem na jaki wpadli moi znajomi, to było wywlec mnie na
dwór.
Gwoli świeżego powierza.
I relaksu.
No dobrze, wyszliśmy.
Ze świeżego powietrza
zostało tyle, na ile pozwoliły na to domki jednorodzinne palące
wszystkim co im wpadło pod rękę, z zeszłorocznymi oponami
włącznie.
A co do relaksu...
drzaźniły mnie nawet szurające liście, a co dopiero mówić
samochodach, wrzaskach dzieci, i motorach...
Na dokładkę słoneczko
świeciło jak wściekłe, wszystkim było przyjemnie, buźki
wystawiali...
A niech ich...
Bo mnie już tak
przyjemnie nie było...I skończyło się jak z wyżej wspomnianą mocą....
Dobrze, że mi skakać
przez płotki nie kazali....
Jest
jeszcze coś, co w stanie globusa zawsze mnie pomagało, był to
drogie panie błogi relaks. Dla każdego coś dobrego, bo
każda z nas rozumuje relaks trochę inaczej – mnie tam w każdym
razie zawsze ciągnęło do wanny z ciepłą wodą .
Brałam z sobą wodę do
picia, coś do czytania i znikałam dla świata na długie godziny.
Ktoś inny może lubić
spokojną muzykę, ktoś ciepłą herbatkę, a jeszcze ktoś inny –
wzorem mojej koleżanki – szuka sobie jak to określa chichy
kącik do zdechnięcia...
Z
metod niekonwencjonalnych drogie panie, podobno dobrą metodą na ból
głowy jest.... drobne sam na sam z naszym partnerem.
Badania naukowe wykazały
podobno, że podczas stosunku uwalniają się endorfiny,
zwane inaczej hormonami szczęścia.
Ciało się odpręża,
mózg pracuje na innych obrotach, słowem – rozluźnia się
babeczka i podobno migrena ustępuje w podskokach...
I wiecie coś w tym
jest.... Podczas ataku wyjątkowo wściekłej migreny doczłapałam
kiedyś do domu i miałam ochotę zdechnąć.
TERAZ .NATYCHMIAT.
I w
ogóle wszystko do dupy....
Z metod
niekonwencjonalnych, nie zdobyłabym się wtedy na nic, nawet gdyby
mój chłop zatańczył w slipkach na rurze.
Bobek ściszył telewizor.
Przygasił światło.
Rozgrzał delikatnie
pachnący olejek.
Usiadł obok i rozmasował
mój obolały kark, plecy, ramiona i stopy.
I już.
I w zasadzie tyle
wystarczyło.... Cisza, ciepło i delikatny dotyk sprawiły, że
piekielne migrenisko puściło nieco zęba i dało żyć....
Wiem, wiem że halloween
było wczoraj, ale zapewne impreza będzie jeszcze nie jedna więc....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz