Drogie panie.
Było już o wieczorze panieńskim
Było o samym ślubie.
Teraz przechodzimy w dalszy etap wtajemniczenia; kiedy to cud, miód, orzeszki i miesiące miodowe mijają, a partnerowi naszemu jakoś tak nieoczekiwanie rosną diabelskie rogi i kopyta, a skubany wcale się z tym nie kryje.
Wychodzą na światło dzienne wszelkie starannie ukrywane grzechy i grzeszki wszelakie; wary i przywary pochowane po katach jak bajzel przed wścibskim okiem.
I wtedy kochane trzeba być jędzą.
Nie dobrą, przebaczającą duszą. Nie aniołem świetlistym. I broń panie Boże, płaczącą sierotką Marysią.
JĘDZĄ przez duże J.
Z nim trzeba jak z dzieckiem - wzrusza ramionami Magda- przypatrz, na czym mu zależy, i pojechać po bandzie.Odstawić od cycka, przypalać żarcie, cokolwiek.... Po jakimś czasie zmięknie. Zwłaszcza jak cię non stop będzie bolała głowa.
No dobrze... a jak już się jest na pełnym wk...wie?
Brat mojej bratowej wkurzył kiedyś czymś swoje kuzynki. Całe towarzystwo poszło poobrażane spać, po za owymi kuzynkami, które pod osłoną nocy wywaliły chłopakowi do kibelka różowy żelik do włosów, a na jego miejsce wstawiły ugotowany na szybko kisielek w prawie identycznym kolorze. Zorientował się dopiero jak sobie to rankiem włożył na łeb.
Metod jest bez liku- dowiedziałam się.
Ochłoń. Pomyśl......
Inna pani po wyjątkowo soczystej awanturze, odczekała aż mąż zaśnie na poobiedniej drzemce i pomalowała mu paznokcie u stóp na jakiś wyjątkowo krzykliwy kolor .
Nie mam pojęcia na jaki.
Mąż pracował na nocnej zmianie, obudził się, zebrał po omacku i poszedł.
Wydedukowałam, że miejscem pracy męża, musiało być coś w rodzaju huty czy kopalni, bo łaźnia była jedna, chłopów w niej sporo, a pokolorowane pazury waliły po oczach jak latarnie morskie. Rozwścieczona Conchita przyleciała do domu w tempie bez mała ekspresowym , a awantura rozgorzała na nowo.
JAK NIE ZOSTAŁAM KUCHENNYM ROBOTEM
powiada Lea
Co z tego, że ja też pracuję 8 godzin; co z tego że mam prace zlecone... Od robót kuchennych jest baba i koniec! On jest przecież zmęczony po pracy... zarabiał...
A ja to kurde co... leżę i pachnę 8 godzin?
O pracach zleconych nie wspomnę....
Nie zamierzałam zamieniać się w robota kuchennego.
Postanowiłam mu ten pogląd nieco ukrócić i pierwsze miesiące pożycia małżeńskiego upłynęły na karczemnych awanturach.
Po jakimś miesiącu uzyskałam tyle, że zaakceptował zarówno partnerstwo, jak i podział obowiązków. Gorzej było z realizacją.
Zaraz. Potem. Później. Jutro.Sraty taty.
I moje ulubione :
Wcale nie ustaliliśmy, że to ja mam zrobić.
Noż ku***cy szło dostać.
Wrzeszczałam . Tupałam.
Raz dostał ścierą......
Razu pewnego przy takim podziale przypadło mu sprzątanie lodówki.
I wtedy mnie olśniło.
- Wiesz- powiedziałam całkiem spokojnie popijając poranną kawusię- Ta lodówka jak na razie nie wymaga odmrażania. Wystarczy umyć półki, środek i przejrzeć zawartość. Powinno Tobie to zająć mniej niż godzinę.
- Fajnie- Ucieszył się mąż- A kiedy mam to zrobić?- Kiedy chcesz- Wzruszyłam ramionami.
To było coś nowego.
Zgodził się nawet ochoczo i powiedział, że posprząta tego samego dnia.
To był poniedziałek.
We wtorek na półce wylało się mleko.
W środę trochę zupy z garnka.
W czwartek na widok tego co jest w środku lodówki zaczęłam warczeć i już, już miałam zacząć sprzątać, ale powiedziałam sobie, nie Lea,weź zostaw,z chłopem trzeba konsekwentnie jak z dzieckiem.
W piątek odkryłam zdechłą marchewką i pęknięte jajko.
Zawrzałam wewnętrznie, ale nic.
W dwie dalsze soboty, przy śniadanku A. otworzył lodówkę i jej aromat dosłownie go powalił na kolana.
-Kochanie, coś nam chyba zdechło w lodówce,dlaczego tego nie umyjesz?-Bo to twoja robota-Moja? -Twoja-Kochanie, coś się tobie pomyliło, wcale nie ustaliliśmy, że to ja mam zrobić
Nie pomyliło.Sam tak uzgodniłeś.-powiedziała Lea kładąc mu przed nos komóreczkę z nagraniem, zapewnienia, żel lodówka zostanie sprzątnięta w poniedziałek dwa tygodnie wcześniej.Na dźwięk własnego głosu, mąż nieco ucichł.
I jakby spotulniał.
A. miał pracowity poranek. Spędził go na odmrażaniu,odmaczaniu,zeskrobywaniu i szorowaniu. Zajęło mu to dużo więcej czasu niż przewidziana godzina.
W czasie tym Lea ze spokojem przeczytała kilka gazet racząc się przepyszną kawusią.
ZEMSTA NAJLEPIEJ SMAKUJE NA ZIMNO
Opowiada Alina
Mój mąż odziany wyłącznie w skarpetki i slipki wołał, że jest już gotowy i zaraz wychodzi, a ja i dzieci jeszcze nie, on tego nie rozumie; malujemy się, czeszemy godzinami, a on musi na nas czekać.
Pewnego razu nie zdzierżyłam, bo był tego dnia wyjątkowo upierdliwy.
Ciskał się już od rana jak wkurzony tygrys.
Dzieci mu przeszkadzały, ja mu przeszkadzałam,śnieg mu przeszkadzał, pies mu przeszkadzał....
Ze stoickim spokojem podeszłam do korytarza, gdzie mój mąż warcząc i mamrocząc szykował sobie buciki. .
- Jesteś już gotowy, tak?- zapytałam słodziutko.
- No tak!- Ubrany też już jesteś tak ? - No tak!!!
- TO WYCHODŹ !!!- wrzasnęłam i wypchnęłam go za drzwi,tak jak stał.
Czyli w tych cholernych slipkach i skarpetach.
Przez kolejne pół godziny zaserwowaliśmy naszym sąsiadom rozrywkę jakiej jeszcze nie było.
P. latał dookoła domu w skarpetkach po śniegu i wrzeszczał, żeby go wpuścić.
- Tyś już gotowy, ubrany! -odwrzaskiwałam mu zza firanek i demonstracyjnie zamykałam okno.
Drzwi otworzyłam dopiero wtedy, jak reszta familii poubierała się i przygotowała do wyjścia.
ZASŁYSZANE
Czas mijał, problem zaczął drastycznie narastać i należało podjąć jakieś kroki radykalne.
Okazja natrafiła się pewnego wieczora, kiedy to powróciwszy z jakiejś lumpiarni mąż stwierdził,
że żona go ignoruje.
Tak go to zirytowało, że potrząsnął ją za ramię. I wtedy rozpętało się piekło,o którym nie śniło się nawet Dantemu.
Mnie?????!!!!!Babę która urodziła Tobie troje dzieci?????!!!!!!i sru mu przez łeb tym co miała akurat pod ręką, zdaje się, że była to akurat chochla do zupy, ta z wersji wielgachnych.
Leżącemu mężowi doprawiła jeszcze kilka kopniaków i poszła spać.
Mąż obudził się nazajutrz na kuchennej podłodze.
Pomacał się po bolącej głowie.
Zauważył siniaki.
Tuż obok Anioł dobroci w postaci jego ukochanej żony szykował właśnie pachnącą kawusię i pyszne śniadanko.
Żono moja, auuu co tu się stało, uuu dlaczego mnie aua... tak wszystko boli....
Ach kochanie.... popłakała się troskliwa małżonka.... To Twoi koledzy ....pobili Cię nie pamiętasz? I portfel zabrali....Co ja wczoraj przeżyłam... Tak się o Ciebie bałam... Ty mnie obiecaj, że więcej pił nie będziesz, bo widzisz doczego to prowadzi,a ja nie chcę Cię stracić.... obiecujesz?
Obiecał....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz