Sprzątam zazwyczaj zasadą DOMINA
Zasada DOMINA jest znana nawet pięcioletniemu dziecku, wali się w jeden klocek, a on przewraca następny i następny i tak do końca....
- Miałaś tylko wypucowac parapet!!!! - zaprotestował Bobek , którego zapędziłam do zdejmowania i wieszania firanek.
- Cicho!!! -odwarknęłam odkurzając sufit z pajęczyn.- Święta do cholery są !!!!
Ano są i chociaż tak naprawdę świat nie poległby w gruzach gdybym zostawiła te okna w spokoju.Parapet i okno to był dopiero początek.
Poprzesuwałam meble i urządziłam pająkom najprawdziwszy exodus.
Odkurzyłam i wyszorowałam podłogę, zmieniłam pościel.
Dla mnie to było oczywiście za mało, wzięłam się więc za szafy w przedpokoju i generalne pranie, z czego jakieś 3/4 w łapach.
W międzyczasie pokłóciłam się z Bobkiem o koszyczek, jajca ufarbowałam, kolor mu się nie spodobał. Po jakiś dziesięciu sekundach pośpiesznie zmienił front; z doświadczenia wiedział, że z rozszalałą furią dyskusji nie ma, więc łapsnął koszyczek i zwiał.
Posprzątałam generalnie kuchnię i łazienkę.
Padłam na twarz dopiero przy robieniu cukierków..... bo trzeba było usiąść i się kurde na moment wyciszyć.....
Szczerze mówiąc nie lubię siebie takiej nakręconej....czuję się jak cholerna torpeda.
ZNACIE JAKĄŚ FAJNĄ METODĘ WYCISZENIA I RELAKSACJI?
Drogie panie, a teraz życzenia.
Wszak, mamy Święta.....
Myślisz sobie to jakaś
bajka
a ja ci życzę smacznego
jajka
i tyle.
Bez obawy,
życzę też miłej zabawy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz