Czasem mam wrażenie, że same , na własne życzenie robimy sobie kuku. Z chwilą pozyskania sobie drugiej połowy, zachowujemy się, jakbyśmy założyły nieszczęśnikowi na szyję smycz i trzymamy króóótko, oj króciuteńko,bo się nam za inną obejrzy, bo zrobi coś głupiego, bo się rozwydrzy...
I dzwonimy, i jesteśmy obok czas cały i chuchamy i dmuchamy....
I po co. Nerwy kobietą targają, na koszty się naraża, bo manicure gryzie, a ta łajza dobrze się bawi i ani myśli zadzwonić...
Nie powiem, że kiedyś inna byłam, ale czas robi swoje i priorytety się w główce pozmieniały.
Chce jechać ta bestia na imprezę męską? Motorami? Na zlot?NA TRZY DNI????
Szerokiej drogi !
Biednej ma mojej koleżance, aż dech zaparło.
Czy ja wiem- pyta się na wysokim górnym C.- co się na takich zlotach wyprawia?? Że piją jak smoki, jeżdżą jak wariaci no i.... ( tu ściszyła nieco) ten STREAPTIZE?? O nie, ona swojego nie puści!Nie będzie się gorszył!
Tak się składa, że koleżanka nie była nigdy na żadnym zlocie. Nie jeździ nawet motocyklem na tzw. plecaku, tak, że nie wiem skąd ona takie cenne informacje zdobyła. Pewnie z jakiegoś filmu. Może z "Synów Anarchii", albo "Poza prawem"gdzie każdy kto jeździ motocyklem, to na bank bandzior który sprzedał własną matkę.
Słowo STREAPTIZE powtórzyła nawet kilka razy, z wyraźnym upodobaniem podburzeniem zamaskowanym, więc postanowiłam ją UŚWIADOMIĆ. Nota bene tekstem, który kiedyś podsłuchałam przy bardzo podobnej rozmowie. Też dwóch bab.
- Nie rozumiem cię, naprawdę, twój chłop swój rozum ma i jak cię naprawdę kocha, to nie zrobi ci żadnego głupiego numeru, bo jakby chciał zrobić to nie potrzebuje do tego ani wyjazdu ani twojej specjalnej zgody. A co do gołodupców... nie mów mi proszę, że nie ma gdzieś tam po chałupie pochowanych pisemek dla panów, albo chociaż pooznaczanych stron na necie; bo w to już nie uwierzę że nie ma. Ma ? no widzisz. Potraktuj to podobnie.Faceci tak mają. Poogląda sobie i tyle, a potem wróci do ciebie do domu.
Nie dała się przekonać. Nie puściła. Bo ją to będzie za dużo nerwów kosztowało - powiedziała.
Nadal nie rozumiałam, dlaczego marudzi. Że będzie sama w domu siedzieć?
Można , jeżeli któras ma taka potrzebę , w poduszkę szlochać, zdjęcie obcałowywać i dzwonić do chłopa jakiś milion razy zapewniając, że się tęskni, ale właściwie po co....
On się tam świetnie bawi, dlaczego i my nie możemy!
Bobkowi dałam pełne błogosławieństwo na drogę, nawet pomogłam się spakować.W pierwszym planie mieliśmy pojechać razem, ale zmieniłam zdanie. Bobek strasznie mnie żałował. Że biedniutka, że sama w domku.... jak ja boroctwo dam sobie radę.... pewnie będę tęsknić....
Jeszcze za motocyklem kurz nie opadł, jak wpadły do mnie trzy baby na babską imprezę, taką z winem, fajnymi filmami i pizzą. A następnego dnia poszłyśmy do wróżki. A jeszcze następnego,pojechałyśmy na wycieczkę.
Bobek zadzwonił sam. Z zapewnieniem, że się stęsknił i już wraca do domu.
Tymczasem, moja koleżanka i jej chłopak odpracowywali właśnie "ciche dni".
Czasem zadzwoniła, żeby się pożalić, jaki to on jest niedobry.
Iinny obrazek.
Impreza parapetówką zwana, wczesne godziny poranne się zaczynały, a ja od mniej więcej godziny przyglądałam się jak pewna dziewczyna usiłowała przeforsować powrót do domu.
Jej chłopak miał oczywiście odmienne zdanie na ten temat.
Minuty mijały, sytuacja się zaogniała,chłopak zaczął robić ewidentnie na złość, niewiasta strzeliła focha i siedziała zmęczona i nadąsana.
Zapytałam, dlaczego nie pojedzie sobie sama. Obruszyła się. ,
No bo jak to. Razem przecież przyszli. Parą są. Jak on wróci, tak po alkoholu. Siedzieć będzie i pilnować, żeby nie przedobrzył. Biedny miś.
W pewnym sensie miała rację.
W pewnym.
Jakieś dziesięć lat starsza od niej jestem. Nie znaczy, że mądrzejsza, ale swoje wiem.
On się tak tobą nie przejmuje- zauważyłam- trzy razy mówiłaś mu już, że źle się czujesz, rozbolał cię kręgosłup i jesteś zmęczona. On ma to gdzieś, że się męczysz.Nie obchodzi go też, jak będziecie wracać, bo to ty będziesz go prowadzić do domu.Postawił na swoim, będzie się świetnie bawił, a ty wychodzisz na tym gorzej niż on.Dziewczyna oczy na mnie wybałuszyła, jakieś no co ty wyjąkała, a że i ja już nie bawiłam się najlepiej, zawołałam Bobka.
Bobku- powiedziałam- Chciałabym już pojechać do domu- Jeżeli chcesz jeszcze zostać, załatw mi proszę jakiś przejazd, baw się dobrze,wróć tylko o jakiejś rozsądnej godzinie, na dwóch nogach i najlepiej taxi.
I pojechałam, Bobka pod opieka gospodarza zostawiwszy. Pojechałam z poczuciem, że wilk będzie syty, owca cała, wszyscy zadowoleni; Bobek zadzwonił kilka razy i wrócił nad ranem wesolutki jak skowronek.
A koleżanka i jej chłopak znowu mają ciche dni. Tym razem o imprezę integracyjną z pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz