Penis, prącie,
członek, fallus, fiut to wybrane nazwy na określenie męskich
genitaliów. A jak my kobiety mówimy o swoich miejscach intymnych?
Nauka nazw części ciała zaczyna się dość wcześnie. Problem z
używaniem prawidłowej terminologii płciowej dotyczy przede
wszystkim dziewcząt i kobiet. Dlaczego tak się dzieje? W naszej
kulturze kobieca seksualności była represjonowana na przestrzeni
wielu wieków. Słowo srom, tak niechętnie używane przez kobiety,
oznaczał kiedyś wstyd, hańbę. Większość kobiet nie lubi tego
słowa, oprócz tego kojarzy im się z terminologią używaną przez
środowiska medyczne. Problem z nazewnictwem zewnętrznych, kobiecych
części intymnych jest związany także z tabu, które panuje w
niektórych rodzinach. Dziewczynki od najmłodszych lat zamiast
fachowego słownictwa słyszą: „umyj sobie pupę”, „umyj się
tam na dole”. Wiele nazw określających kobiece miejsca intymne
mają charakter wulgarny. Jakich słów więc używać? Przede
wszystkim takich, które dobrze nam się kojarzą, i które lubimy.
Zachęcam Was także do próby odczarowania niektórych słów.
Ciekawą lekturą oswajająca z nazewnictwem jest książka
Eve Ensler „Monologi
waginy”, która
oswaja czytelniczki ze
słowem cipa/cipka.
Autorka uczy jak zaakceptować własne ciało, przełamać wstyd i
cieszyć się swoją seksualnością. Ponadto na rynku jest także
dostępna „Wielka księga cipek”, która choć dedykowana dla
młodzieży, może być uzupełnieniem dla innych publikacji
poświęconych kobiecej seksualności. Najważniejsze, abyśmy same
czuły się dobrze używając słów określających nasze miejsca
intymne. Stosowanie prawidłowej terminologii uzupełnione o
eufemizmy poszerzą naszą perspektywę.
Słownictwo fachowe:
srom, wulwa, żeńskie
genitalia, krocze
Słownictwo
potoczne:
cipka, muszelka,
yoni, pussy, cipcia, dziureczka, pinda, pipka, gniazdko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz