niedziela, 10 sierpnia 2014

PRZYPADKI Z PEWNEGO AUTOBUSU....


Życie bywa ciężkie.

Cholerny świat...

Pomyślała ciężko Zuleyka grzebiąc nerwowo w torbie, poszukując okularów.
Głowa bolała ją niemiłosiernie.
Słońce przypiekało.
Autobus się spóźniał.

Życie bywa bardzo ciężkie. …

Bez okularów Zuleyka nie nadawała się do życia.
Szła na czuja, na pamięć i pomocną dłoń osoby towarzyszącej.
Wpadała na wszystko co nadawało się
do wpadania, myliła osoby, budynki, a czasem nawet płcie.
Słowem – bez okularów była ślepa jak kret.
A okularów nie było.

Wspólnym mianownikiem tego rozgardiaszu była wczorajszo- dzisiejsza impreza ku czci rocznicy ślubu Włóczykija i Małej Mi,z czego miło było wczoraj, a na DZISIAJ pozostał kac, prawie godzinna jazda autobusem tam i nazad, oraz egzamin, na którego wiedza Zuleyki obijała się po jej obolałej głowie jak piłeczka ping-pongowa.

Jak zdam dzisiaj ten egzamin- pomyślała zdenerwowana- To będę od tej chwili zorganizowana i porządna. Będę tak akuratna, że wszędzie zdążę. I niczego nie zapomnę. I nie będzie już głupich sytuacji...

I wtedy się zaczęło...


W pewnej odległości zamajaczyły się jakieś trzy rozchichotane postacie, które Zuleyka uznała za rodzaj żeński nastoletni.

Coś tu jednak nie grało...
Rodzaj żeński nastoletni, sztuk trzy szedł sobie po maluśku i lekuśku, a wszelka żywina na przystankach, chodnikach i deptakach prawie poprzetrącała sobie za nimi karki, a jakieś auto nawet zatrzymało się z piskiem.

Ki diabeł...Zastanowiła się Zuleyka i wytężyła mocniej wzrok, włączając w nim zoom oraz migawkę.
Jedna z dziewczyn miała na głowie jakieś osobliwe nakrycie, opaskę jakąś, po bokach z czymś co Zuelyce oddalonej około dwóch metrów przypominało dwie małe wieżyczki.

Różowe.

Pół metra dyskretnego podejścia dalej, a wieżyczki przeistoczyły się w dwa stojące pionowo kciuki.

Kolejne pół metra do przodu, a kciuki..... plastikowymi penisami się stały, takimi bidonkami na napoje przymocowanymi do dziewczęcej główki za pomocą tasiemki specjalnej.



Co skłoniło kobitę do przymocowania sobie fiuczerów do łba, pozostanie tajemnicą wielką i nie zmierzoną, może jaja jakieś się tu odbywały, może się z kimś o coś założyła....
Nie wiadomo.

Póki co, autobus raczył podjechać, Zuleyka wsiadała, dziewczyna też, siejąc coraz większą sensację i zamęt, bo część podróżnych przemieściła się pośpiesznie do przodu pojazdu, jakaś babcia zaplotła palce w znak krzyża, matki pośpiesznie  poprzesadzały swoje dzieci tyłem do kierunku jazdy, a chłopakowi stojącemu najbliżej wypadł pet z otwartej buziuchny.

Tymczasem podróż z chodzącą reklamą swobody seksualnej przebiegła w miarę spokojnie.
Dziewczyna, coś tam poczytała, wdała się w dyskretną pogawędkę z koleżanką, trochę jej się przysnęło, a gdy mijano kościół, przeżegnała się nabożnie, najwyraźniej zupełnie o zapenisowanym łbie zapominając.

Gdy wysiadła, na chwilę zapanowała cisza.
Na chwilę, bo zaraz potem weszli wymachujący szalikami kibice.



- KSG!!!!! – wrzasnął pierwszy z brzegu szalikowiec.
 Ludzie spojrzeli na niego obojętnie. 

- KSG Górnik!!! ZA-brze!!! - wrzeszczał drugi , licząc zapewne za utyskiwania, pośpieszną ucieczkę podróżnych na przód autobusu, oraz ogólną sensację połączoną z rozróbą i przy dobrych wiatrach, rękoczynami.

A tu chała, panowie.
Cały szoł zagarnęła dziewczyna z penisem na głowie, sorry... ale ciężko będzie wam ją przebić....

Szalikowców tak to zdziwiło, że zamilkli i wysiedli.



Nic mnie dzisiaj już nie zdziwi... pomyślała Zuleyka wstając powoli.
Po drodze przytrzymała się rurki . 

I wtedy poczuła na swoje ręce lekkie drapanie pazurkami, jak od kota. 
Tyle że na tej wysokości i w tym pojeździe kota przecież nie było. 
Co do cholery...
wymruczała zdenerwowana Zuleyka.

Tuż przed nią zmaterializowała się jakaś uśmiechnięta szeroko blond babka z wystawioną jak kocur łapą . 


-Przepraszam ! - powiedziała głośno i dalej draaap Zulejkę po dłoni.

-AAAA!!!!!!!! – zawrzasnęła Zuleyka i wysiadła pędem z autobusu, bo szczerze mówiąc miała już na dzisiaj dosyć.







Egzamin przełożono z uwagi na zablokowane drzwi do sali egzaminacyjnej i  poszukiwanie najpierw klucza, potem nowej sali, a potem ogólny olej studentów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz