Życie bywa ciężkie.
Cholerny świat...
Pomyślała ciężko Zuleyka grzebiąc
nerwowo w torbie, poszukując okularów.
Głowa bolała ją niemiłosiernie.
Słońce przypiekało.
Autobus się spóźniał.
Życie bywa bardzo ciężkie. …
Bez okularów Zuleyka nie nadawała się
do życia.
Szła na czuja, na pamięć i pomocną
dłoń osoby towarzyszącej.
Wpadała na wszystko co nadawało się
do wpadania, myliła osoby, budynki, a
czasem nawet płcie.
Słowem – bez okularów była ślepa
jak kret.
A okularów nie było.
Wspólnym mianownikiem tego
rozgardiaszu była wczorajszo- dzisiejsza impreza ku czci rocznicy
ślubu Włóczykija i Małej Mi,z czego miło było wczoraj, a na DZISIAJ pozostał kac, prawie godzinna jazda autobusem tam i nazad,
oraz egzamin, na którego wiedza Zuleyki obijała się po jej
obolałej głowie jak piłeczka ping-pongowa.
Jak zdam dzisiaj ten egzamin- pomyślała zdenerwowana- To będę od tej chwili zorganizowana i porządna. Będę tak akuratna, że wszędzie zdążę. I niczego nie zapomnę. I nie będzie już głupich sytuacji...
I wtedy się zaczęło...
W pewnej odległości zamajaczyły się
jakieś trzy rozchichotane postacie, które Zuleyka uznała za
rodzaj żeński nastoletni.
Coś tu jednak nie grało...
Rodzaj żeński nastoletni, sztuk trzy
szedł sobie po maluśku i lekuśku, a wszelka żywina na
przystankach, chodnikach i deptakach prawie poprzetrącała sobie za
nimi karki, a jakieś auto nawet zatrzymało się z piskiem.
Ki diabeł...Zastanowiła się Zuleyka
i wytężyła mocniej wzrok, włączając w nim zoom oraz migawkę.
Jedna z dziewczyn miała na głowie
jakieś osobliwe nakrycie, opaskę jakąś, po bokach z czymś co
Zuelyce oddalonej około dwóch metrów przypominało dwie małe
wieżyczki.
Różowe.
Pół metra dyskretnego podejścia
dalej, a wieżyczki przeistoczyły się w dwa stojące pionowo
kciuki.
Kolejne pół metra do przodu, a
kciuki..... plastikowymi penisami się stały, takimi bidonkami na
napoje przymocowanymi do dziewczęcej główki za pomocą tasiemki
specjalnej.
Co skłoniło kobitę do przymocowania
sobie fiuczerów do łba, pozostanie tajemnicą wielką i nie
zmierzoną, może jaja jakieś się tu odbywały, może się z kimś o
coś założyła....
Nie wiadomo.
Póki co, autobus raczył podjechać,
Zuleyka wsiadała, dziewczyna też, siejąc coraz większą sensację
i zamęt, bo część podróżnych przemieściła się pośpiesznie
do przodu pojazdu, jakaś babcia zaplotła palce w znak
krzyża, matki pośpiesznie poprzesadzały swoje dzieci tyłem do kierunku
jazdy, a chłopakowi stojącemu najbliżej wypadł pet z otwartej buziuchny.
Tymczasem podróż z chodzącą reklamą swobody
seksualnej przebiegła w miarę spokojnie.
Dziewczyna, coś tam poczytała, wdała
się w dyskretną pogawędkę z koleżanką, trochę jej się przysnęło, a gdy mijano kościół,
przeżegnała się nabożnie, najwyraźniej zupełnie o zapenisowanym
łbie zapominając.
Gdy wysiadła, na chwilę zapanowała
cisza.
Na chwilę, bo zaraz potem weszli
wymachujący szalikami kibice.
- KSG!!!!! – wrzasnął pierwszy z brzegu szalikowiec.
Ludzie spojrzeli na niego obojętnie.
- KSG Górnik!!! ZA-brze!!! - wrzeszczał drugi , licząc zapewne za utyskiwania, pośpieszną ucieczkę podróżnych na przód autobusu, oraz ogólną sensację połączoną z rozróbą i przy dobrych wiatrach, rękoczynami.
A tu chała, panowie.
Cały szoł zagarnęła dziewczyna z
penisem na głowie, sorry... ale ciężko będzie wam ją przebić....
Szalikowców tak to zdziwiło, że
zamilkli i wysiedli.
Nic mnie dzisiaj już nie zdziwi...
pomyślała Zuleyka wstając powoli.
Po drodze przytrzymała się rurki .
I
wtedy poczuła na swoje ręce lekkie drapanie pazurkami, jak od kota.
Tyle że na tej wysokości i w tym pojeździe kota przecież nie
było.
Co do cholery....
wymruczała zdenerwowana Zuleyka.
Tuż przed nią zmaterializowała się
jakaś uśmiechnięta szeroko blond babka z wystawioną jak kocur
łapą .
-Przepraszam ! - powiedziała głośno i dalej draaap Zulejkę po dłoni.
-AAAA!!!!!!!! – zawrzasnęła Zuleyka i wysiadła pędem z autobusu, bo szczerze mówiąc miała już na dzisiaj dosyć.
Egzamin przełożono z uwagi na
zablokowane drzwi do sali egzaminacyjnej i poszukiwanie najpierw
klucza, potem nowej sali, a potem ogólny olej studentów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz